Edukujemy… Czy chcecie słuchać o naszej pracy więcej? Wydaje nam się, że jeśli miałoby to wywrzeć wpływ choćby na jedną osobę to warto, ale nie chcemy też zamęczać – bo tematy są długie, skomplikowane, pomieszane, ciężkie i czasem mogą wydawać się nudne, ale nie są bez sensu…
Poza tym co widzicie w mediach społecznościowych istnieje tez nasze codzienne życie, o którym mało piszemy. Dlaczego? Zwykle dlatego, że doba ma tylko 24h. Czas nas ogranicza, a pracy jest bardzo dużo…
Jakiś czas temu słyszeliśmy w świecie 'pro-zwierzęcym’ słowa „lepszy byle jaki dom od [schroniskowej] klatki”. Czy aby na pewno?
Przedstawimy Wam dziś historię Atosa.
Atos to starszy pan, jest z nami od roku. Gdy do nas trafił wprost z domu był to obraz nędzy i rozpaczy. Guzy, rany, bakteria, grzyb. Natychmiast zaczęliśmy walkę o zdrowie Atosa – badania krwi, histopatologia zmian guzowych, wymazy. Zaczęło się – psikanie, smarowanie, podawanie leków. W niedługim czasie podjęliśmy się kilku zabiegów chirurgicznych mających znacząco poprawić zarówno wygląd, jak i komfort życia Atosa. Przy troskliwej opiece pracowników oraz cudownych weterynarzy Przychodnia Weterynaryjna Mateusz Mazur teraz nie cierpi i wreszcie ma komfort na jaki zasługuje, a schronisko traktuje jak dom…
Atos cierpi na chorobę mieszków włosowych. Nigdy nie będzie do końca zdrowy, ale przy odpowiedniej pielęgnacji będzie całkiem dobrze.
Właściciel twierdził, że leczył, ale dowodów na poparcie tej tezy brak.
Spójrz teraz w oczy dumnego Atosa i powiedz mu, że powinien był zostać w swoim byle jakim domu, bo to nie klatka… Bardzo nas smuci, że wśród pro-zwierzęcych osób panuje takie przekonanie Schronisko domem NIGDY NIE BEDZIE, a nawet NIE POWINNO NIM BYĆ.
Dobre Schronisko to takie, które wie, że jest tylko miejscem tymczasowego pobytu, a adopcja jest jedyną i najsłuszniejszą opcją dla każdego podopiecznego.