Tosia w nowym domu
Minął miesiąc od kiedy Tosia jest ze mną. Od samego początku ujęła mnie jej radość na widok każdego człowieka. Pies nie jest w żadnym stopniu agresywny, za wyjątkiem niekontrolowanego ataku… radości, którą objawia lizaniem i skakaniem. Ale to chyba normalne dla psa, który w końcu znalazł przyjaciela. Tosia od razu się odnalazła w nowym domu, którego nigdy nie miała. Nie było problemu ze zmianą imienia. Reagowała na każde słowo wypowiedziane w jej kierunku. Tosia nie jest wybredna, jeśli chodzi o jedzenie. Spacery na smyczy w dalszym ciągu ćwiczymy, ponieważ Tosia ma bardzo dużo energii, jak przystało na młodego, rocznego (+VAT) psiaka. Najbardziej chciałaby się bawić z okolicznymi kotami, ale one jej nie lubią :). Tosia jest też uroczym, ale jednak… szkodnikiem. Nie lubi zostawać sama w domu. Bardzo wtedy piszczy i drapie po drzwiach. Jednak nie można mieć jej za złe, że po prostu tęskni. Bardzo się cieszę, że mamy siebie. Radość w oczach tego psa jest wynagrodzeniem wszystkiego, nawet zniszczonych drzwi. Polecam każdemu, kto kocha zwierzęta i ma możliwość adopcji psa. Gdybym drugi raz miała wybierać psa.. nie weszłabym na przeglądarki internetowe, wpisując najmodniejsze i najładniejsze rasy psów. Poszłabym do schroniska, po kolejną Tosię.
kleo w nowym domu
Długo rozglądałam się za kotem do adopcji, chciałam zaadoptować takiego, który praktycznie rzecz biorąc ma na nią jak najmniejsze szanse. We wrześniu 2016 pojechałam do schroniska w Bytomiu i poprosiłam, aby Panie pokazały mi takie koty. Kiedy weszłyśmy na wybieg Kleo, siedziała na belce nade mną. Gdy tylko znalazła się w moich ramionach bardzo mocno się wtuliła i zaczepiła łapkami. Pomyślałam – to jest to! Kleo miała usuwanego guza w lewym uchu, przez co nie wyglądała zbyt atrakcyjnie na pierwszy rzut oka. Duże ryzyko nawrotu oraz zewnętrzne „oszpecenie”, do tego kot starszy i wymagający pielęgnacji uszka = kot mający niewielkie szanse na nowy dom. Dzisiaj Kleo daje się poznać jako kot-towarzysz. Jest niezwykłą przylepą. Uwielbia siadać przy człowieku, obojętnie na czym, często są to takie miejsca jak chlebak lub toaleta (również otwarta). Zaskakuje na każdym kroku, ma niesamowitą kocią osobowość. Bardzo często i głośno próbuje nam coś przekazać w kocim języku. Reaguje, gdy coś się do niej mówi, chodzi za ludźmi krok w krok. Ma również czasami nieco dziwne przyzwyczajenia (jej ulubionym zajęciem jest spanie na możliwie najbardziej niewygodnej powierzchni jaką znajdzie). Ma upodobanie do masła, potrafi rozpakować kostkę i zjeść. Potrafi też zrzucać maselniczkę. Raczej powiedziałabym, że toleruje inne koty niż że je lubi, ale da radę przeżyć. Dała się również poznać jako rozjemczyni kocich konfliktów – bardzo szybko podbiega do dwóch kotów i każdemu z nich się dostaje, co jest niezwykle zabawne. Psa traktuje jak powietrze, choć pierwszy kontakt był dosyć nerwowy z jej strony. Nie spodziewała się także, że są takie papużki, które nie uciekają przed skradającym się kotem, tylko z groźnym wyrazem dziobka się odwracają i przeganiają intruza. Panicznie boi się mioteł, przypuszczam, że jest to niezbyt miłe wspomnienie po poprzednim życiu. Kleo uwielbia wychodzić na mój ogród w lato, praktycznie siłą trzeba ją ściągać do domu. Za to w zimę nie da się wypchnąć nawet na chwilę – mądra kocica! Myślę, że po ponad roku można powiedzieć, że znalazła w moim domu miejsce dla siebie (na chlebaku) i ludzi, na których może wymuszać smakołyki oraz głaskanie.Dziękuję za możliwość adopcji Kleo i mam nadzieje, że w niedalekiej przyszłości uda mi się adoptować jeszcze jedną bidę. Pozdrawiamy z Kleo
TEKSAS W NOWYM DOMU
Czy pamiętacie Teksasa? Został oddany do schroniska latem 2015 roku, bo jak twierdziła jego właścicielka nie dogadywał się z dziećmi. Duży, 10-letni pies w zderzeniu z wymaganiami odwiedzających schronisko osób miał małe szanse na lepsze jutro. Ani mały, ani młody, a powodu z którego go oddano też nikt nie mógł ukrywać. Więc siedział rok za kratką, aż do dnia w którym pojawiła się u nas Pani Agnieszka wraz ze swoimi pociechami. W oko wpadł im właśnie Teksas! Rodzina przez jakiś czas zabierała go na długie spacery aż w końcu podarowała mu prawdziwy dom… Dziś, po roku od adopcji wszyscy razem nas odwiedzili. Pani Agnieszka, dzieci i Teksas – szczęśliwy, zdrowy i zadbany. Kocha swoją rodzinę, razem spędzają czas, śpią, jedzą, bawią się. Jest ich najlepszym przyjacielem. Piszemy o tym, bo nieczęsto zdarzają się takie adopcje. Bez większych wymagań wobec bezdomnych zwierząt, z pełną odpowiedzialnością, z nastawieniem na pracę jaką będzie trzeba włożyć, by pies odnalazł się w nowej rzeczywistości. Psiaki w wieku Teksasa mają dużo mniejsze szanse na opuszczenie schroniska. Być może jego historia ośmieli kogoś lub przekona, że dorosłe psy także są w stanie przystosować się do nowych, domowych warunków.
GUSTO W NOWYM DOMU
Otrzymaliśmy wieści od nowej rodziny uroczego, brązowego Gusto – naszego byłego już podopiecznego. Bardzo cieszymy się z każdej wiadomości z domów. To daje nadzieję, że kiedyś wszystkie nasze psiaki znajdą swoje kochające domy. A co pisze rodzina Gusto? „Prawie półtorej roku jest z nami nasz kochany Gusto, którego wzięliśmy ze schroniska czy poznajecie tego smutnego pieska kiedyś ze zdjęcia … to juz nie ten sam teraz radosny i pełny życia jest cudownym psiakiem cudownym przyjacielem i najchętniej nie wyskakiwał by z uścisków pieścioszek mega kochany 🙂 to była najcudowniejsza decyzja by go zabrać do domu pokochaliśmy go całym sercem a on nas 🙂 Gusto pozdrawia tych którzy troszczyli się niego w jakikolwiek sposób w schronisku.”
Luna w nowym domu!
Pani Magdalena zaadoptowała ostatnio z naszego schroniska szczeniaka – małą, radosną suczkę, która otrzymała imię Luna. Otrzymaliśmy wiadomości z nowego domu: „Przez pierwsze 2-3 dni po adopcji Luna nie odstępowała nas na krok (nawet w mieszkaniu). Na wieczornych spacerach bała się ludzi, przedmiotów np. kosz na śmieci omijaliśmy z daleka. Mieliśmy też mniejsze i większe przygody z nauką czystości. Wszystkie te problemy zniknęły po tygodniu (tylko siusiu zdarza się sporadycznie). Większość obowiązków, dotyczących Luny, przejął mój najstarszy syn. To on wyprowadza ją na spacery i robi to z chęcią. Na dłuższe wycieczki wychodzimy razem, w miejsca gdzie Luna mogłaby się wybiegać, bo jest bardzo aktywnym, lubiącym zabawę i wesołym psem. Uwielbia dzieci,są to jej najlepsi towarzysze zabaw. Luna wprowadziła do naszej rodziny dużo uśmiechu i radości”. Bardzo cieszy, że dzieci równie mocno angażują się w wychowanie psa i przejmują obowiązki z tym związane. Taka postawa jest godna naśladowania!
Franek w nowym domu
Na ostatnim Spacerze z Podopiecznymi Schroniska w Bytomiu swoje szczęście odnalazł mały, bardzo lękliwy piesek, zwany przez nas Pierdusiem. Na spacer zabrała go Pani Kasia, która nie tylko zaoferowała mu swoje miłe towarzystwo w ten słoneczny dzień, ale i spontanicznie ofiarowała mu dom. Powiedziała, że nie wyobraża sobie by miał zostać w schronisku. Postanowiliśmy, że przez jakiś czas ten mały psiak będzie przebywał u nowej rodziny na zasadach domu tymczasowego. Został przebadany i niestety okazało się, że w jego ciele znajduje się mnóstwo odłamków śrutu a także widoczne są ślady znęcania się. Psiak ten ma dopiero roczek, a w życiu przeszedł już tyle złego! W schronisku w dniu przyjęcia nie można było go dotknąć. Był tak przerażony, że na każde zbliżenie pracownika reagował kłapaniem zębami i warczeniem. Po kilkunastu dniach choć można było go już dotykać i głaskać, nadal zdarzały się momenty histerii. Bał się ludzi, innych psów, żył w strachu przed światem i wiedzieliśmy, że znalezienie mu odpowiedzialnego właściciela będzie bardzo trudne. Pani Kasia spadła nam i jemu z nieba – wkrótce umowa domu tymczasowego została zamieniona na umowę adopcyjną. Franek (nowe życie, to także nowe imię 😉 od tamtej pory porusza się coraz pewniej, obdarzył swoją rodzinę zaufaniem, ma kontakt z innymi zwierzakami i ludźmi. Otrzymał ogromną szansę na nowe życie, takie życie, o jakim marzymy dla każdego z naszych podopiecznych!
KUBA W NOWYM DOMU
W czerwcu tego roku swoje szczęście odnalazł Kuba! Zagubiony, wycofany 14-letni kundelek, na którego warunki schroniskowe wpływały bardzo źle. Kuba nie potrafił odnaleźć się w kojcu, nikt nie zwracał na niego uwagi. Nie wiemy dlaczego ktoś go porzucił, jednak wyrządził mu tym ogromną krzywdę. Jak wspomina jego obecna opiekunka Klaudia: „Jego sierść się sypała a w jego oczkach była pustka i smutek. Pamiętamy pierwszy raz kiedy go zobaczyliśmy w kojcu w schronisku był bardzo zdystansowany kiedy wszystkie psy podchodziły do siatki i szczekały, on był zupełnie nieobecny. I powiem szczerze – tym nas kupił, był tak biedny że nie wyobrażaliśmy sobie aby wziąć innego psa”. Wkrótce po tym spotkaniu Klaudia pojawiła się w schronisku i przygarnęła Kubusia. Choć z początku był zdystansowany, szybko zrozumiał że nadeszły lepsze czasy. Zamieszkał z 10-letnim psiakiem Kulkiem, ku zdziwieniu opiekunów poradził sobie z ich nieobecnością gdy musieli wyjść do pracy. Jeszcze dużo pracy przed nimi, jednak jak mówią, Kuba (teraz właściwie już Czarek) jest członkiem ich rodziny i nie zamierzają się poddawać w dążeniach do przystosowywania go do normalnego życia. My, pracownicy schroniska, jesteśmy szczęśliwi że tak młodzi ludzie chętnie wzięli pod skrzydła psiaka w tak podeszłym wieku. Kuba-Czarek wygrał los na loterii!
MAMBO W NOWYM DOMU
Pani Jolanta i Pan Jerzy wczesną wiosną adoptowali naszego Mambo. Ten 9-latek miał bardzo małe szanse na normalne życie. Niewiele jest osób które biorą pod uwagę adopcję starszego psa, a jednak mu się poszczęściło! Ma bardzo dużo energii, jest radosny, zna komendy, uwielbia wylegiwać się w swoim legowisku. W schronisku otrzymał swoje imię ze względu na okazywaną tanecznym ruchem radość! Polubił resztę rodziny, chętnie spotyka się na spacerach z innymi psiakami. Bardzo przywiązał się do swoich nowych opiekunów. Regularnie otrzymujemy pozdrowienia (latem również na pocztówkach z wakacji) od tej wspaniałej rodzinki. Bardzo cieszymy się, że nasz podopieczny trafił do tak kochających ludzi!